Droga Ikony

Nigdy nie podgrzewam całego gruntu. Podgrzewam w osobnym pojemniku, w kąpieli wodnej tyle, ile mi potrzeba na każdą warstwę.

W niedzielę podczas warsztatów pozłotniczych rozmawiałem z Gabrysią i mówiła, że jej kiedyś też robiły się bąbelki. Teraz stosuje inną metodę i już się nie tworzą. Pierwsze dwie warstwy nakłada niemal mleczko (dużo kleju mało kredy) i dopiero do kolejnych warstw dodaje stopniowo kredę, a co za tym idzie nakłada gęstrzy grunt.

Witam,

Zagruntowałem w życiu całkiem sporo deseczek, (kilkaset) więc po drodze udało mi się napotkać kilka przeszkód

Bąbelkowanie gruntu może mieć kilka przyczyn , spotkałem się z następującymi:

1) Niedokładnie nasączone płótno klejem podczas jego przyklejania. ( Warto przesmarować klejem jeszcze raz, po wyschnięciu płótna)

2) Napowietrzony grunt.

3) Zbyt gęsty grunt.

4) Słabej jakości klej skórny. ( Bardzo duży wpływ ma jakość kleju ! )

5) Kreda szampańska.

Ad.5. Jak nie szampańska to jaka najlepiej z Pańskiego doświadczenia?

Nie chcę się narzucać ze swoim zdaniem, ale uważam, że do złocenia na pulment najlepsza jest kreda bolońska a do złoceń na mikstion w zupełności wystarczająca jest kreda pozłotnicza. Jeśli chodzi o tzw. zapowietrzenie gruntu to naprawdę bardzo dobre efekty daje zacieranie podeschniętej 4 - 5 warstwy wilgotną szmatką lub gąbką. Przy następnych warstwach dziurki już się nie pokazują.

Dziękuję

Witam, zrobiłem grunt według tego przepisu http://forum.oart.pl/viewtopic.php?f=10&t=114
użyłem tej kredy http://www.szal-art.pl/kreda-pozlotnicza-1-kg_42_93/
i tego kleju http://www.szal-art.pl/klej-skorny-perelka_37_65/
no i narobiło się bąbelków(dziurek), na jednej desce setki, na innej tylko kilka, zacieranie mokrą szmatką nie pomogło, nakładanie ostatnich warstw szpachelką też nie pomogło. Jakieś pomysły co zrobiłem źle? Coś nie tak z przepisem? Może składniki nie takie jak trzeba, kleju(ani wody w większym garnku) nie zagotowałem.
Pozdrawiam

Jeśli robiłeś według tego przepisu dokładnie tak jak napisali to zapowietrzyłeś grunt mieszając go... Swój pierwszy grunt robiłem według tego przepisu - też było pełno bąbelków...

Jak nie wyszło, to można spróbować mocniejszego gruntu:

1:6 klej i woda, krędę dosypujemy powoli, łyżką, nie mieszamy - aż do nasycenia. Dolewamy oleju rzepakowego (wiem, wiem - jak ktoś się martwi, może być lniany), ludwika i olejku goździkowego.

Pierwsze 3 warstwy wcieramy dłonią - nie ma szans na powstanie bąbelków. Kolejne 3 tapujemy szerokim pędzlem. Pozostałe warstwy kładziemy szpachelką japońską.

Alleluja i do gruntowania!

Zacierać uparcie. Nie ma takiej opcji, żeby nie pomogło.