przez Maria » 27 sty 2014, o 15:42
Rozumiem, że użytkowniczka ,,agoludek" poczuła się urażona. Ale tak naprawdę nikomu nie chodziło o nią samą i o prowadzącego warsztaty. Nikt tego nie poruszał. Jej post ruszył tylko nasze myślenie, które zapewne układało się w głowach od dawna i to nas zachęciło do tematu. Użytkowniczka ta napisała, że nie spodziewała się tego po osobach, które piszą ikony. Naprawdę nie chciałam nikogo urazić, co podkreśliłam we wcześniejszym poście. Ale myślę, że właśnie dlatego nas to porusza, bo uczymy się i wiemy jak wygląda nauka. Same warsztaty naprawdę nie są złe, ale ważne jest tu dobre ukierunkowanie uczestników, wyjaśnienie im co dalej z tym robić, jeśli ktoś jest zainteresowany. Mnie naprawdę boli to, jak się podchodzi do pisania ikon w wielu warsztatach. To nie chodzi o złą intencję, wiem, że te osoby mają dobrą wolę, ale trudno znaleźć kogoś, kto by powiedział: To nie twoja droga. Widziałam, jak wygląda warsztat w odróżnieniu od takich ,,kursików" To solidna długoletnia praca i nawet to nie oznacza, że możemy uważać się za znawców. U nas w 2 letnich warsztatach prawie po zakończeniu nauki jedna z nauczycielek powiedziała: że pomimo tego, iż przez te 2 lata wszystkie dotrwałyśmy do końca to jednak tylko parę z nas Bóg powołuje do pisania ikon. Zapadła cisza, trudna cisza, ale tylko ona miała odwagę nam to powiedzieć. Zaczęła dalej ciągnąć: to, że każda z was chce pisać, nie znaczy, że ma do tego dar i czy mamy na tyle pokory i odwagi, by klęknąć i przyjąć to, co Pan nam powie w modlitwie. Trudno jest usłyszeć coś takiego, ale tej lekcji nie zapomnę do końca życia.
Jeśli kogoś uraziłam wcześniejszą wypowiedzią a także tą, wybaczcie, naprawdę nie chciałabym, żeby tak było. Podzieliłam się moimi doświadczeniami i wiem, że każdy może czuć inaczej bo każdy z nas bazuje na własnych doświadczeniach.