Po zapoznaniu się z forum, po zdobyciu kilku odpowiedzi, których szukałem, stwierdzam, że chyba jednak nie mogę napisać, że maluję ikony.
Ze względu na moją "technikę"
Przede wszystkim, maluję farbami olejnymi.
Przygotowuję deskę jak należy - płótno, grunt.
Ale potem "impregnuję" grunt emulsją akrylową, ponieważ po czystym suchym gruncie okropnie maluje się olejem. Pędzel jest taki "tępy".
Rysunek, szkic, "kalkuję" ołówkiem (tył szkicu zamazuję ołówkiem, potem jak z przodu rysuję po liniach, to odbijają mi się one na desce.
Co wy na to?
Na dobrą sprawę zacząłem używać płótna i gruntu dlatego, że na wcześniej wykonywanych ikonach, gdzie była tylko deska malowana emulsją, zawsze (raz bardziej, raz mniej) było widać słoje drewna, co nie do końca mi się podobało.
Zastanawiam się, co powiecie.
Na pewno będę malował nadal i jak na razie przynajmniej - w ten sposób.
Nie maluję dla zysku ani sławy. Ikony albo wiszą a domu, albo są prezentem. Dwie z nich wystawiłem na aukcjach, zorganizowanych dla uzyskania środków na budowę kościoła.
Ikony wychodzą chyba ładnie, nie są to żadne dekupaże ani naklejanki na desce, o których wspominano w innych wątkach.
... Tłumaczę się trochę, bo spodziewam się gromów.